HISTORIA NAJNOWSZA. POWSTANIE WARSZAWSKIE
   
  dorotamuziewicz
  Działania 1. Pułku Kawalerii Korpusu Ochrony Pogranicza w obronie ziemi wieluńskiej (dwutygodnik "Wieluniak" VI 2014 r.)
 
DZIAŁANIA 1. PUŁKU KAWALERII KORPUSU OCHRONY POGRANICZA W OBRONIE ZIEMI WIELUŃSKIEJ (IX 1939 r.)

 

Organizacja Pułku
Pułk powstaje w końcu marca 1939 r. kiedy to na teren ziemi wieluńskiej (stacja kolejowa Rusiec) przybywają wytypowane przez dowództwo szwadrony kawalerii KOP. Co ciekawe pomysłodawcą utworzenia tej formacji był szef Sztabu Głównego gen. Wacław Stachiewicz w zamyśle którego jednostka miała zmieniać miejsce swej koncentracji, a w razie ataku na Wieluń miała natychmiast przyjść mu na odsiecz. Początkowo 8 szwadronów rozlokowano w okolicznych miejscowościach i zaczęły one intensywnie przygotowywać się do czekającej je walki (zgrywano drużyny i ćwiczono strzelanie z broni maszynowej i dział przeciwpancernych wz. 36). Tak działające zgrupowanie kawalerii „Feliks” (nazwa pochodziła od dowódcy ppłk. Feliksa Kopcia) po uzupełnieniach w ludziach i sprzęcie przemianowano na 1. Pułk Kawalerii KOP podporządkowany 30 DP z Armii „Łódź” pod dowództwem gen. Leopolda Cehaka. Dodatkowo skład zmniejszono rozwiązując dwa szwadrony, ale z drużyn ciężkich karabinów maszynowych występujących do tej pory przy poszczególnych szwadronach utworzono odrębny szwadron.
 
Przed wybuchem wojny
Początkowo zadaniem 30. DP (w składzie z 1. PK KOP) miała być osłona podejść do rzeki Widawki w pasie od Strońska do Kamieńska. Zadaniem szczegółowym kawalerzystów rozmieszczonych w rejonie Wieluń - Walichnowy miało być ubezpieczenie północnego skrzydła dywizji, a w kolejnym etapie po wzmocnieniu dywizją piechoty, miała przejąć od 30. DP osłonę kierunku Wieluń-Widawa. Tak opracowane zadania wzbudziły dyskusje w Sztabie Generalnym co do sił jakich wymaga wykonanie tego zadania (uznano, że przewidziane są zbyt szczupłe). W połowie VIII 1939 r. Pułk podporządkowano 10. DP Armii „Łódź”, a jego dowódca gen. Franciszek Dindorf – Ankowicz nakazał żołnierzom przemarsz w rejon Wielunia w celu prowadzenia rozpoznania  i przygotowania stanowisk obronnych, które umożliwiły by wykonanie powierzonego sobie zadania. Dowództwo 1. Pułku Kawalerii KOP umieszczono na terenie cukrowni w Niedzielsku pod Wieluniem, a poszczególne szwadrony następująco: 1. w m. Kadłub, 2. w m. Raczyn, 3. w m. Dąbrowa, 4. w m. Czarnożyły, 5. w m. Opatów, 6. w m. Grabów. Cały czas intensywnie się szkolono (ze względu na letnie upały wieczorem). 15 VIII 1939 r. szwadrony wzięły udział w obchodach po raz ostatni organizowanego przed wybuchem wojny Święcie Żołnierza Polskiego: po porannej mszy świętej odbyła się defilada ulicami miasta, a następnie na stadionie sportowym rozegrano zawody konne w których kawalerzyści nie mieli sobie równych. Te wydarzenia obserwowało wielu mieszkańców Wielunia, a także co ciekawe, dwaj oficerowie niemieccy i burmistrz Byczyny, którzy przybyli po odbiór samolotu, który z powodów technicznych lądował przed kilkoma dniami w pobliżu miasta. Uroczysty dzień zakończyła zabawa taneczna w klubie urzędniczym co tak wspomina płk dypl. Józef Grobicki „(…) a takiego mazura, jakiego odtańczyli oficerowie KOP-u , chyba Wieluń jeszcze nie oglądał. (…) Nikt z nas nie przypuszczał , że za tydzień sala, w której tańczyliśmy, nie będzie już istnieć, a nie jeden z tancerzy w ziemi spoczywać” (cytat za: „Wielka Księga Kawalerii Polskiej 1918-1939.” T. 44, str. 75). Pod koniec VIII 1939 r. szwadrony przesunięto nad Prosnę, po to, by zajęły powierzone sobie odcinki. I tak 2. Szwadron miał zorganizować się w rejonie Makowszczyzna, 3. w Ladomierzu przy szosie między Bolesławiem, a Wójcinem, 4. w rejonie m. Piaski, a 5. w rejonie Opatów – Łęka Opatowska (dowództwo oraz 5. i 6. szwadron miejsca postoju miały bez zmian). Rozwiązano szwadron ciężkich karabinów maszynowych, a poszczególne obsługi wróciły do swoich macierzystych szwadronów. W przededniu wybuchu wojny organizacja poszczególnych szwadronów to: 3 plutony, drużyna ckm. i obsługa armaty przeciwpancernej. Na przygotowanie stanowisk obronnych szwadrony miały praktycznie 1 dzień, co wystarczyło tylko na przygotowanie podstawowych umocnień ziemnych. Zwraca uwagę masowy udział w ich przygotowaniu miejscowej ludności. Nastąpiła również ostatnia drobna reorganizacja: 1. Szwadron przeniesiono do m. Żdżary, a 3. odszedł na tyły 2. W celu odtworzenia zdolności bojowej. Dowództwo pułku znalazło swoją siedzibę w Mieleszynie (budynek szkoły). Żołnierze zdawali sobie sprawę z powagi sytuacji: mieli bronić granicy państwa, więc cały impet pierwszego uderzenia wroga miał być ku nim skierowany.
 
W obronie ziemi wieluńskiej
1 IX 1939 r. żołnierzy polskich ok. 6:00 obudziły niemieckie samoloty lecące na Wieluń. Ich pierwszym celem był miejski szpital z wyraźnie wymalowanym na dachu znakiem Czerwonego Krzyża. Wkrótce bezbronne miasto obrócone zostało w ruinę, a Niemcy już na samym początku pokazali w jaki sposób zamierzają prowadzić wojnę… Dowódcy szwadronów zostali obudzeni. Nie inaczej stało się z dowódcą 4. rtm. Adamem Bartosiewiczem. Rozkazał on dowódcy I plutonu por. Lucjanowi Woźniakowi zająć stanowiska na przedpolu  m. Piaski (dokładnie prostopadle do drogi Bolesławiec – Wieruszów po obu jej stronach). Nie były to dogodne warunki do obrony: 200 m. dalej płynął strumyk Małgorzatka. Z lewej strony osłaniał cmentarz z prawej wznosząca się skarpa, ale z przodu teren lekko obniżał się, a następnie podwyższał, a w dodatku tego dnia panowała gęsta mgła. I i II pluton 4 szwadronu były rozmieszczone w pierwszym rzucie, III pluton stacjonujący na terenie sadu był odwodem. W  rejonie stanowiska I plutonu umieszczono stanowisko działa przeciwpancernego. Pluton karabinów osłaniał od skrzydła ze strony cmentarza. Na linii bojowej w pierwszym rzędzie domów umieszczono czujkę bojową. Niestety: żołnierzowi KOP, który miał wysadzić most graniczny na Prośnie w m. Gola (a tym samym zabezpieczyć dodatkowo prawe skrzydło 4. szwadronu) nie udało się tego zrobić ponieważ został zamordowany. Na tym odcinku Polacy mieli do czynienia z doborowymi oddziałami niemieckimi  pułku zmotoryzowanego SS Leibstandarte „Adolf Hitler. Początkowo podjazd rozpoznawczy próbował atakować od strony Bolesławca drogą w kierunku Mieleszyna. Nie spodziewali się celnego ognia polskiej armaty przeciwpancernej, która przy mostku na strumieniu Małgorzatka zniszczyła 3 pojazdy nieprzyjaciela. Celnie strzelali również pozostali żołnierze. Po tej walce Polacy byli w euforii: wydawało im się, że posiadając taką broń jak armata przeciwpancerna Bofors nie muszą bać się czołgów niemieckich. Wrażenie wroga musiało być równie piorunujące: do południa nie ponowili ataku, a straty wyniosły 7 zabitych i 20 rannych (u Polaków 1 zabity, 1 zaginiony i 3 rannych). Niestety, po południu przyszedł rozkaz wycofania się z zajmowanych stanowisk. Wiązało się to z ogólnym położeniem: Niemcy przełamali obronę na innych odcinkach co groziło pułkowi oskrzydleniem. 4. szwadron wycofał się w kierunku Sokolniki -Walichnowy-Lutów. Jest to najbardziej chyba znany epizod tych walk, ale pozostałe szwadrony również toczyły walkę: 2. szwadron wspomagany przez odwodowy 3. toczył swą walkę w rejonie Wójcina niszcząc tam trzy pojazdy pancerne wroga (w relacji żołnierzy są to czołgi, ale zdjęcia rozbitych pojazdów nie pokazują tego tak jednoznacznie). Po tej walce pada rozkaz o wycofaniu się na linię lasów Sokolniki – Kąty Walichnowskie, a w tym działaniu nie było żadnej paniki: szwadrony realizowały plan opóźniania działań przeciwnika. 1. Szwadron, stacjonujący w Żdżarach i będący odwodem pułku około południa został zaatakowany od strony Wójcina. I znowu niezawodne okazało się działko przeciwpancerne wz. 36 z którego ułani KOP dowodzeni przez rtm. Mariana Szalewicza zniszczyli dwa czołgi. Po tej potyczce, jako tylna straż pułku, bez styczności z przeciwnikiem, wycofali się w kierunku Czastar. Wszystkie szwadrony spotkały się w rejonie lasów pomiędzy Kontami Walichnowskimi i Sokolnikami. Tu zorganizowano nowe linie oporu ubezpieczając się wzdłuż linii kolejowej Wieruszów – Wieluń      (2 IX). Następnego dnia, realizując cały czas zadanie opóźniania przeciwnika, kawalerzyści wycofują się  w rejon Lutowa i Złoczewa.
 
Ocena działań bojowych 1. Pułku Kawalerii KOP w walkach opóźniających
Najlepszą recenzją działania kawalerzystów KOP – u były słowa, które wiele lat po wojnie wypowiedział dowódca Armii „Łódź” gen. Juliusz Rómmel: „Od samego początku przybycia do Armii „Łódź” Pułk Kawalerii KOP pod dowództwem Kopcia Feliksa wykazał się jako wzorowy oddział. Wysunięty do samej granicy aż pod Wieruszów, Ostrzeszów, Kępno pułk niezachwianie i uparcie przeprowadzał od dnia 1 IX  aż po dzień 3 IX walki opóźniające, stale przechodząc do przeciwuderzenia i biorąc jeńców wyświetlał sytuację” (cytat za: „Wielka Księga Kawalerii Polskiej 1918-1939.” T. 44, str. 84). Taka ocena generała mówi wiele o podległych mu żołnierzach. Naszą uwagę musi zwrócić doskonałe przygotowanie kawalerzystów KOP – u do walki. Doskonale potrafili wykorzystać ukształtowanie terenu, a także skromne środki walki, którymi dysponowali, w celu realizacji zadania opóźniania marszu niemieckiego w głąb Polski. Zwraca uwagę również postawa ludności cywilnej, która jak tylko mogła pomagała kawalerzystom w przygotowaniu do walki i samej walce. Podsumowując: działania 1. Pułku Kawalerii KOP w obronie granicy Państwa Polskiego możemy uznać za chlubną kartę w wojnie obronnej Polski 1939 r.
 
                                                                                                                                                        Jacek Muziewicz     
                                                                                                                                                                         
 
 
     
 

 
  Dzisiaj stronę odwiedziło już 4 odwiedzającytutaj!  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja